Od dziecka uwielbiałam wygrzewać się na słońcu, na plaży. Nie przeszkadzały mi temperatury powyżej 30 stopni. Jednak w tym roku moje podejście do promieni słonecznych się zmieniło. Otóż uświadomiłam sobie czytając wiele artykułów, że wyrządzają one krzywdę naszej skórze. Wysuszają ją, powodują plamy, przebarwienia i sprawiają, że na naszej buzi pojawiają się zmarszczki. Dodatkowo zbyt długie przebywanie na słońcu powodować może ból głowy, a nawet i omdlenia. Zrezygnowałam więc z opalania. Jednak cóż poradzić gdy kocham opaleniznę? Wydaje mi się, że wysmukla ona ciało, fajne współgra z jasnymi ubraniami i paznokciami. Nie było wyjścia, musiałam kupić balsam brązujący. Tylko jaki?
Świetnie się złożyło, bo akurat wtedy, gdy potrzebowałam takiego produktu w Rossmannie pojawiła się promocja na produkty pielęgnacyjne, a w tym również balsamy brązujące. Nie było mojego dotychczas ulubionego, więc sięgnęłam po ciekawie wyglądającą Perfectę I love bronze. Stała się moim numerkiem jeden! Dlaczego?
- Od początku tego roku uważam, że większość balsamów nie robi plam sam z siebie, a te brzydkie zacieki to nasza wina - naprawdę wystarczy porządnie rozsmarować produkt aby pozbyć się problemu o czym przekonałam się dopiero w tym roku po licznych próbach i podejściach. Także dobrze rozsmarowany balsam Perfecty daje wspaniałą, naturalną opalenizną. Ja skusiłam się na wersję dla ciemnej karnacji i jestem mega zadowolona. Efekt brązowego ciała pojawia się jak i schodzi stopniowo. Nie zauważyłam żeby np. podczas mycia, w miejscu gdzie mocniej potrę gąbką zrobiła się bielsza plama itp. Jedynej takiej rzeczy doświadczyłam gdy na nogę kapnął mi aceton. Uwaga więc przy malowaniu paznokci :)
- Za co jeszcze muszę pochwalić ten produkt? KONIECZNIE ZA ZAPACH! W odróżnieniu od pozostałych balsamów brązujących jakie testowałam ten ma bajeczną woń. Słodką ale nie muląc i przypominającą budyń. Jest to orzeźwiający, lekko owocowy zapach, który co ważne, nie znika szybko ze skóry i nie zamienia się w dziwny, popularny, samoopalaczowy zapach.
Podsumowując - to naprawdę dobry produkt za niewielkie pieniądze. Opalenizna pojawia się stopniowo, kilka godzin po nałożeniu. Kluczem do jej piękna jest prawidłowe, dokładne wsmarowanie balsamu w ciało i sukces gwarantowany. Cena waha się w granicach 11-12 zł. Żal więc nie spróbować.
Cały rok być opalonym - czemu nie :)
OdpowiedzUsuńJa mam z Lirene do ciemnej karnacji i pachnie kawą :) Chyba się zaraz nasmaruję w ten pochmurny jesienny dzień :D Opalanie jest niezdrowe, a jak już pisałam pracę o nowotworach skóry to nie mam zamiaru leżeć plackiem na słońcu do końca życia :(
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku stosowałam ten balsam i byłam zadowolona z efektów jakie dawał :)
OdpowiedzUsuńMiałam, bodajże w tamtym roku i bardzo dobrze to wspominam. Miła aplikacja, bardzo przyjemny (co rzadko się zdarza przy tych produktach) zapach i delikatny, ładny efekt :D
OdpowiedzUsuńW sam raz dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam tego typu produktów.
OdpowiedzUsuńJa też byłam fanką opalania, ale z wiekiem mi przeszło. Przyjemny efekt daje :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy produkt. Z chęcią kupie i przetestuje :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
BLOG
INSTAGRAM
Nie używam takich produktów. :)
OdpowiedzUsuńCena niska, więc chyba warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńNie używam takich produktów :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam takich balsamów, zazwyczaj używam zwykłych. Natomiast za takie pieniądze mogę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi kosmetykami, ale ten jest dosyć zachęcający :)
OdpowiedzUsuńOj niestety po tych wakacjach miałam problemy ze skóra. Nigdy nie używałam tego typu kosmetyków, ale zawsze musi być ten pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Nie przepadam za tymi produktami. Mam złe po nich wspomnienia :/
OdpowiedzUsuńO! jaki ładny odcień!
OdpowiedzUsuńNie lubię brązujących balsamów :) zawsze - co bym nie robiła i jakbym się nie starała - zostają mi plamy.
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo fajna opcja dla tych, którzy na słońcu długo nie wytrzymują. Jak zauważyłaś niektórych zaczyna na słońcu boleć głowa i cóż, to zdecydowanie ja. Przydalby mi się taki balsam.
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi balsamami.
OdpowiedzUsuńJak tylko dojdę do siebie po urodzeniu Maleństwa to na pewno sięgnę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
Oj już dawno nie miałam nic z tej marki
OdpowiedzUsuńRzeczywiście fajna opalenizna :)
OdpowiedzUsuńMiałam jeden balsam brązujący i bardzo źle go wspominam.Tego nie znam:)
OdpowiedzUsuń